.
utrata równowagi w miłości jest częścią życia w równowadze
zasłyszane
Sobota. Wybrałyśmy się z Kają na film. Pieszo, żeby posmakować słoneczny październikowy dzień. Podstawową motywacją była ciekawość, jak można tego rodzaju literaturę przełożyć na kinowy obraz. Z uśmiechem i dystansem oglądałam to, co przeżyłam na wskroś podczas lektury, bo okazuje się, że pamiętam klimaty, dylematy i całe zdania. Tak jakoś wyszło, że znajome kody zazębiły się i wplotły w wyobraźnię i ożyły, po raz pierwszy w styczniu 2008 roku, i w ostatnich dniach, kiedy zainspirowana premierą filmu sięgnęłam po książkę po raz drugi.
Rzym, Indie, Bali - są dla mnie jak magnes od wielu lat.
Rzym polubiłam sto lat temu, polubiłam bardzo, bo w nim odnalazłam kawałeczek siebie. Z radością myślę o powrocie i spacerach cichymi uliczkami i o espresso i trajkotaniu po włosku i słuchaniu rozmów w tym śpiewnym, miękkim języku.
Indie... czuję, że ich odpowiednikiem jest mój ogród, stary las, wczesne poranki, nocne przebudzenia. Marzę, by tam pojechać, żeby poczuć i zobaczyć, jak to jest naprawdę. Czy do aśramy, czy w góry, czy klucząc pomiędzy straganami? I tu i tam. Wszak to ta sama przestrzeń, w której można spotkać się ze sobą, z boskością życia.
Bali... Kojarzy mi się z odpoczynkiem i najprostszym pięknem obecnym pośród bujnej roślinności. Symboliczne słowa: już czas. Delikatnie, subtelnie, tak, dokładnie tak czuję głęboki oddech ulgi znalezienia się w centrum własnej ciszy. I jeszcze Coś...
Co znaczy czuć się dobrze ze sobą, być sobą?
Jak wybaczyć sobie decyzje, które zraniły duszę własną i drugiego człowieka?
Jak mądrze przejść przez rozstanie, rozwód?
Jak pożegnać byłego partnera, męża, żonę, rozwiązać przywiązanie, uwolnić się od lęku przed samotnością?
Jak przyjąć niechciane emocje, myśli, i je ugościć w przestrzeni swojego serca?
Jak przetransformować, żal, złość, ból w porcję zrozumienia i miłości, jaką przesyłam w odpowiedzi na wspomnienie minionego związku?
Jak otworzyć się na czułość, miłość - dar drugiego człowieka, na nowy związek?
Zaproszenie
Deklaracja
Prośba Attraversiamo
Przejdźmy na drugą stronę
Przejdźmy na drugą stronę
Jedz Módl się Kochaj obejrzałam z przyjemnością. Znakomite zdjęcia i ładnie dobrana muza. Film jest malowniczą ilustracją książki, interpretacją, i to, czego w nim nie było, zawsze w niej znajdę. Bo zaczytanie można powtórzyć i za każdym razem jest ciut inne, bogatsze i głębsze.
Polecam i film i książkę - drogowskazy do ciekawej przygody odnajdywania nie tylko siebie.
Książkę przeczytałam, na film się wybieram :) Byłam ciekawa czy uda się oddać w obrazie, to co zapisane na kartkach papieru...
OdpowiedzUsuńAsiu, z mojego punktu siedzenia trochę się udało i trochę się nie udało... ciekawam Twoich odczuć. Dla mnie obraz jest symboliczny dla treści w książce. Wydobywa na światło dzienne najważniejsze dylematy i istotę ich wpływu na rozwój, na zmiany w życiu. Chyba niełatwo dotrzeć w obrazie kinowym w głębiny. Taaak, nie znajduję tam tej ciszy, jaką buduje opowieść Liz. Ale ma swoje smaczki, dlatego obejrzę jeszcze raz, co najmniej.
OdpowiedzUsuńNo to zobaczymy... Na pewno dam znać o swoich wrażeniach ;)
OdpowiedzUsuń