17 grudnia 2010

17.12~~ trufle i inne dary losu

...

Od południa pada śnieg. Odśnieżanie staje się tak niezbędnym elementem każdego dnia, jak mycie zębów. Ocieplenie klimatu wyrażone poprzez arktyczną formę ochłodzenia, bo dzieje się super zima, zanim skończyła się kalendarzowa jesień.
W ramach dotleniania odkopałam domek spod śniegu i wyskoczyłam na pocztę. Z perspektywy kobiety zachwyconej pięknem miasta zrobiłam ekspresowy przegląd dnia i tygodnia.
Piątek - dzień jak każdy, czyli trochę inny od poprzednich. Zapach kawy, pomarańczy i nowości. Tak, tak... Lubię nowe wyzwania i lubię wracać tam, gdzie spotkania i rozmowy z ludźmi sprawiają mi wiele przyjemności.
Wydział komunikacji. Kolejny temat do zrobienia, konkret 'na już', którym jeszcze się nie zajmowałam. Ustalenia telefoniczne i w drogę. Sprawa do okienka nr 7, znów, gdzie witam tę samą Panią - i dobrze! Już wiem, że będzie sprawnie i przyjemnie. Znam to miejsce niemal od podszewki, bo wracam doń jak bumerang, od lat, może dlatego, że za każdym razem uśmiech, ciepłe spojrzenie, słowo wyjaśnienia przy okazji wypisywania i podpisywania papierków. Najbardziej zadziwia mnie papierkologia polegająca na tym, że do najdrobniejszej samochodowej sprawki trzeba złożyć dodatkowo stosik tych samych powielonych dokumentów, jakby jedna porcja nie wystarczyła. Jeśli ktoś pyta o kondycję lasów, to znajdzie drzewa zaklęte w system przepisów i procedur, bo każda procedura domaga się wielu tych samych potwierdzeń. Czyżby ludzkim zachowaniem sterowało główne przekonanie o braku zaufania? Czy naprawdę wierzymy, że życie ludzkie dzieli się na elementy nie mające ze sobą nic wspólnego, i każdy domaga się odrębnej deklaracji o prawdziwości? Czy też istota sprawy opiera się o niespójny system? No właśnie!
Na pytanie: naprawdę, czy to konieczne, słyszę w odpowiedzi, tak mówi przepis.
Niezależnie od wymagań przepisów prawnych, które stworzył człowiek dla innego człowieka, lubię bywać w urzędach, poznawać nowe rzeczy i nowe twarze. Każde miejsce publiczne ma swoją, nieco odmienną energię ludzi, zarówno tych, którzy tam pracują, i tych, którzy się przezeń przewijają. Każde jest nieco inne.

Pracowity, dobry dzień, intensywny i emocjonalny tydzień. Kiedy spoglądam nań przypomina mi się czwarta umowa z tolteckiej księgi mądrości, ZAWSZE RÓB WSZYTKO NAJLEPIEJ, JAK POTRAFISZ, która sprawia, że na zakończenie można się do siebie uśmiechnąć z zadowoleniem i rzec - dziękuję!

.... a za tydzień Wigilia!!!



Noc.
Położyłam się 'na chwilę', żeby, jak to często praktykuję, na kwadrans zamknąć oczy i odpocząć, po czym kontynuować pracę w kuchni na przemian z zapiskami w wirtualnym świecie, no i kwadrans zamienił się w godzin kilka.
Oto post pisany na raty, świadek nocnej ciszy, kiedy wszyscy śpią, i tego, że otwieram kalendarz adwentowy pt. Tajemnica Bożego Narodzenia, i, przy kolejnym kubełku gorącej herbaty z miodem, czytam - rozdział 17 "Serafiel".

Święta gromadka dociera doliną Wardaru do Zatoki Salonickiej na Morzu Egejskim, gdzie rzeka ma ujście. Elisabet nigdy nie widziała równie niebieskiej wody.
Hen, po ich prawej stronie, wznosi się jakaś góra.
- To Olimp - wyjaśnił Efiriel. - Dawno temu Grecy wierzyli, że mieszkali tam bogowi. Zeus. Apollo, Atena, Afrodyta. Na zegarku jest rok 569 od narodzin Jezusa i nikt już nie wierzy w greckich bogów.
- A w Jezusa? - spytała Elisabet.
Anioł skinął głową.
- Czterdzieści lat temu cesarz Justynian zamknął stara szkołę filozoficzną w Atenach, którą blisko tysiąc lat temu założył słynny filozof Platon.
- Dlaczego ją zamknął?
- Wydarzyło się mnóstwo rzeczy w imię Jezusa, których niebo nie pochwala - odparł Efiriel, z dezaprobatą kręcąc głową.

Jostein Gaarder


c.d.n. - Dobranoc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...