...
***
Kilka chwil temu dotarłam do domku mokra jak po letniej ulewie. Ten niezrozumiały mix pogody zapisuje jako wydarzenie dnia: zaspy jak góry i mokry deszcz zamarzający na chodnikach, na schodach, spływający po śniegu jak głaski dłoni pani natury. W tej sytuacji zamiast kozaczków proponuję łyżwy lub pozostać w domu, żeby popatrzeć na biały krajobraz za oknem sącząc rozgrzewającą herbatę z sokiem malinowym.
Dlaczego zmokłam, skoro istnieje kolega z samochodem, a nawet autobus? Cóż, z racji zawirowań emocjonalnych i niespodziewanych zwrotów zdarzeń w drugiej połowie dnia, zachciało mi się za-nie-myśleć na łonie natury. Nie przewidziałam deszczu, ale i on się bardzo przydał. Czym się różnią krople deszczu od łez?
Dlaczego zmokłam, skoro istnieje kolega z samochodem, a nawet autobus? Cóż, z racji zawirowań emocjonalnych i niespodziewanych zwrotów zdarzeń w drugiej połowie dnia, zachciało mi się za-nie-myśleć na łonie natury. Nie przewidziałam deszczu, ale i on się bardzo przydał. Czym się różnią krople deszczu od łez?
***
Wkręciłam się w nastrój świąteczny będąc przelotem w centrum handlowym po zamówione prezenta i usiadłam w zakątku, przy stoliku nr 8, na filiżankę cappuccino. Gęsty od spienionego mleka i zarazem gorący napój potrafi rozgrzać ciało, żeby mu się jeszcze chciało chcieć. Może to był kwadrans, a może pół godziny. Na jakiś czas czas się zatrzymał i zobaczyłam drobne dekoracje, ubrane choinki, okolicznościowe stoiska w pasażu i ludzi w biegu, a z głośników płynęły kolędy. Zgiełk wokół pomrukiwał, kawa znikała łyk po łyku, a na sam koniec rarytasy: garść migdałów obtoczonych w czekoladzie i cynamonie oraz marcepanowy kartofelek. To najlepsze smaki z beztroskiego dzieciństwa, a zarazem najrozkoszniejsze smaki Teraz. Tak, tak, w takich momentach lubię to powtórzyć na głos, za Morfeuszem, iż, niektóre rzeczy nigdy się zmieniają, a niektóre owszem. Jak imię, na przykład, albo upodobania, albo lęki, jak strachy na lachy, albo książka, którą czytamy podczas Adwentu po raz ostatni :)))
Nasz domowy kalendarz adwentowy czeka przy kominku. Dziś rozdział 8 ...
Joachim wbiegł do domu i otworzył okienko z cyfrą osiem. Na obrazku był pastuszek z barankiem na ramieniu. Wyjął arkusik cienkiego papieru, ostrożnie go rozłożył i zaczął czytać.
(...)
Za czterema niesfornymi owieczkami biegł pastuszek Josza, a za nim król murzyński Kacper, anioł Efiriel i Elisabet Hansen z Norwegii. Wspięli się na niewielkie wzniesienie, z którego roztaczał się wspaniały widok. Jak okiem sięgnąć wszędzie rosły kwiaty. Był początek lata.
- Spójrzcie, jakie śliczne! - zawołała Elisabet.
- To cząstka niebiańskiej wspaniałości, która zabłąkała się na ziemię - z tajemniczą miną powiedział anioł. - W niebie jest jej tyle, że łatwo się rozprzestrzenia.
Na grani pojawił się jakiś człowiek. Był ubrany tak jak Josza, a na ramieniu niósł... baranka.
- Jestem Jakub, drugi pasterz na ziemi. Przejmę część odpowiedzialności za stadko, które biegnie do Betlejem.
I ruszyli.
Gdy mijali stare miasto handlowe Flensburg, anioł Efiriel powiedział:
- Jest rok 1402 od narodzin Chrystusa. Niedługo przekroczymy granicę z Niemcami i zanurzymy się w głębokie średniowiecze.
(...)
Za czterema niesfornymi owieczkami biegł pastuszek Josza, a za nim król murzyński Kacper, anioł Efiriel i Elisabet Hansen z Norwegii. Wspięli się na niewielkie wzniesienie, z którego roztaczał się wspaniały widok. Jak okiem sięgnąć wszędzie rosły kwiaty. Był początek lata.
- Spójrzcie, jakie śliczne! - zawołała Elisabet.
- To cząstka niebiańskiej wspaniałości, która zabłąkała się na ziemię - z tajemniczą miną powiedział anioł. - W niebie jest jej tyle, że łatwo się rozprzestrzenia.
Na grani pojawił się jakiś człowiek. Był ubrany tak jak Josza, a na ramieniu niósł... baranka.
- Jestem Jakub, drugi pasterz na ziemi. Przejmę część odpowiedzialności za stadko, które biegnie do Betlejem.
I ruszyli.
Gdy mijali stare miasto handlowe Flensburg, anioł Efiriel powiedział:
- Jest rok 1402 od narodzin Chrystusa. Niedługo przekroczymy granicę z Niemcami i zanurzymy się w głębokie średniowiecze.
c.d.n.
Czas na herbatę z miodem.
Czas na herbatę z miodem.
Łyżwy ? Nie, dziękuję - może w przyszłym sezonie, jeśli w ogóle ;) A cóż to za łzy się pojawiły ? Mam nadzieję, że ze złości na paskudną pogodę :) Brakuje mi bardzo długich spacerów... I bardzo lubię te adwentowe kalendarze choć w moim domu raczej ich nie było, chyba, że takie z okienkami kryjącymi w sobie czekoladki ;)
OdpowiedzUsuń:))
OdpowiedzUsuńno tak, rozumiem, czytałam
ja uwielbiam łyżwy, a jeszcze bardziej rolki, bo na rolkach można przez cały rok i jest wiecej swobody
nawet spełniłam swoje rolkowe marzenie - Maraton Poznański
niedługo potem miałam wypadek i zmiażdżone kolano, dwa lata pracy żeby chodzić, wiec znam temat na wylot, a nawet jeszcze lepiej :)))
do łyżew, rolek, nart wrócę, kiedyś w przyszłości,
to długi proces naprawczy,
uczy cierpliwości, pokory i dystansu 'do mody na pośpiech'
ps. w naszym domu dzieci prowadza dwa kalendarze, jeden z czekoladkami w okienkach, drugi złożony z papućków z numerkami, gdzie wkładam ich ulubione łakocie,
OdpowiedzUsuńi nietypowy wspólny kalendarz to książka z 24 rozdziałami, której fragmenty cytuję
:)