.
Miasto Wrocław leży 155 km od Zielonej Góry. Samochodem można dojechać w 2 godziny, pociągiem prawie 4 godziny. To fenomen na miarę rekordu Guinnessa. Mój czas dojazdu na miejsce to 15 godzin, pociąg, dwa autobusy i taksówka bez zdejmowania płaszcza i rękawiczek. Czy pieszo byłoby szybciej?
Nieprawdopodobne i niemożliwe jest możliwe.
Kiedy w niedzielę o 16tej wyszłam z domu na ostatni pociąg nie wiedziałam, że pociąg będzie spóźniony najpierw 2 godziny, a potem kolejne dwie. Ostatni autobus w międzyczasie też odjechał, wiec postanowiłam zaczekać, jak większość podróżnych. Po 3 godzinach oddałam bilet i wróciłam do ciepłego domu przemarznięta. Uznałam, że pospieszny autobus o czwartej nad ranem jest lepszym rozwiązaniem niż oczekiwanie na pociąg, który może przyjedzie a może nie. Autobus planowo dojeżdża ok. 7mej, czyli idealnie na śniadanie, po którym można pracować na max.
Zwykle dojeżdża. Tym razem kilka zmian. Nieoczekiwanych. Dla każdego. Kierowców i podróżujących w kierunku Zakopanego.
Na starcie oczekiwanie w 14 stopniach mrozu pół godziny dłużej, bo zepsuł się rejsowy, specjalny, zgrabny i ciepły, wypaśny bus. Podjechał wychłodzony klasyk. Kierowcy przepraszali, ja opatuliłam się pledem polarowym, który zwykle zabieram ze sobą w każdą podróż samochodową. Uratowałam swoje zdrowie, bo... po pół godzinie lodówka nie zmieniła swej temperatury. Podróżnicy przemarznięci i podenerwowani opatulali się, pytali. Tak, naprawdę, ogrzewanie padło.
Uprzedziłam śniadanie, że nie zdążę i uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam wrocławskie Bielany. Cudowne uczucie - cel w zasięgu oka. Zjazd z autostrady, podjazd pod górkę, stoimy w ciągu porannych samochodów. Stoimy, stoimy i nagle... cofamy się, w kierunku autostrady. Okazało się, że padła skrzynia biegów. Wysiadłam i pieszo przeprawiłam się na przełaj drogi szybkiego ruchu w miejsce, gdzie podjechała ciepła taksówka. Mróz, kaskada samochodowego hałasu i wiatr otulone błogosławionym ciepełkiem. Przejechaliśmy całe miasto, żeby dotrzeć do celu minutę przez czasem. Ogrzałam się, jednak przez kolejne dwa dni drżałam z zimna.
Podróże kształcą na różne sposoby, a czasem wychładzają.
Nieprawdopodobne i niemożliwe jest możliwe.
Kiedy w niedzielę o 16tej wyszłam z domu na ostatni pociąg nie wiedziałam, że pociąg będzie spóźniony najpierw 2 godziny, a potem kolejne dwie. Ostatni autobus w międzyczasie też odjechał, wiec postanowiłam zaczekać, jak większość podróżnych. Po 3 godzinach oddałam bilet i wróciłam do ciepłego domu przemarznięta. Uznałam, że pospieszny autobus o czwartej nad ranem jest lepszym rozwiązaniem niż oczekiwanie na pociąg, który może przyjedzie a może nie. Autobus planowo dojeżdża ok. 7mej, czyli idealnie na śniadanie, po którym można pracować na max.
Zwykle dojeżdża. Tym razem kilka zmian. Nieoczekiwanych. Dla każdego. Kierowców i podróżujących w kierunku Zakopanego.
Na starcie oczekiwanie w 14 stopniach mrozu pół godziny dłużej, bo zepsuł się rejsowy, specjalny, zgrabny i ciepły, wypaśny bus. Podjechał wychłodzony klasyk. Kierowcy przepraszali, ja opatuliłam się pledem polarowym, który zwykle zabieram ze sobą w każdą podróż samochodową. Uratowałam swoje zdrowie, bo... po pół godzinie lodówka nie zmieniła swej temperatury. Podróżnicy przemarznięci i podenerwowani opatulali się, pytali. Tak, naprawdę, ogrzewanie padło.
Uprzedziłam śniadanie, że nie zdążę i uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam wrocławskie Bielany. Cudowne uczucie - cel w zasięgu oka. Zjazd z autostrady, podjazd pod górkę, stoimy w ciągu porannych samochodów. Stoimy, stoimy i nagle... cofamy się, w kierunku autostrady. Okazało się, że padła skrzynia biegów. Wysiadłam i pieszo przeprawiłam się na przełaj drogi szybkiego ruchu w miejsce, gdzie podjechała ciepła taksówka. Mróz, kaskada samochodowego hałasu i wiatr otulone błogosławionym ciepełkiem. Przejechaliśmy całe miasto, żeby dotrzeć do celu minutę przez czasem. Ogrzałam się, jednak przez kolejne dwa dni drżałam z zimna.
Podróże kształcą na różne sposoby, a czasem wychładzają.
Oj nie zazdroszczę takiej podróży. Ja zdecydowanie nie lubię tego rodzaju przygód :)
OdpowiedzUsuń