1 maja 2011

1.05.2011

...

Rzym. Watykan. Beatyfikacja. Mam świadomość wydarzenia. Nie oglądam. Pamiętam. Czuję.


Pamiętam dzień ogłoszenia, że kardynał Karol Wojtyła został wybrany Papieżem. Szary dym miesza mi się w poprzednimi wyborami, których było wiele w krótkim czasie. Pierwsza wizyta Jana Pawła II w Polsce. Byłam w szóstej klasie. Pojechałam do Krakowa, z ciocią i z kuzynką. Trafiłam w galimatiasie na Krakowskich Błoniach do Vipowskiego sektora i wszytko działo się na wyciągniecie ręki, w słońcu. Wzruszające, emocjonujące. Potem się zgubiłyśmy, więc samodzielnie znalazłam miejsce na nocleg w klasztorze niedaleko dworca PKP. W kilka lat potem, z grupą harcerskich przyjaciół uczestniczyliśmy w nabożeństwie odprawianym przez Papieża w Częstochowie. Moje trzecie spotkanie z Janem Pawłem II to rok 1990r. w Watykanie, tradycyjna środowa audiencja, a na niej przyszli rodzice Oskara i Kai. Pracowaliśmy jako studenci, zwiedzaliśmy, byliśmy swobodni i wolni. W 10 lat później, podczas studiów filozoficznych, spotkałam się z Encykliką Fides et ratio, Wiara i rozum; o wzajemnej realizacji wiary i rozumu z 15.10.1998r., która otworzyła mi szerzej oczy na myśl Papieża Polaka: mądrość, akceptacja, uznanie inności, refleksje przystające do zwyczajnego codziennego życia człowieka i jego zagubienia w cywilizacji, którą stworzył rozum. Pamiętam, że dzięki tej lekturze przestałam bać się Boga, którego przedstawiono mi w dzieciństwie, zaczęłam go odkrywać w sobie, a nie szukać na niebie. Wygląda na to, że po wielu latach dojrzałam do wzajemnej współpracy.
Pamiętam, kiedy odchodził papież. Jechałam wówczas do Warszawy na szkolenie. Spotkanie w hotelu Marriot, skrócone, wyciszone, refleksyjne. Odszedł, kiedy wracałam do domu, a radio w autobusie powtarzało pożegnanie. Pamiętam, jak wschodziło słońce nad polami otulonymi mgłą. Tygodniowa żałoba, pogrzeb. Łatwo pamiętać, bo radio grało wówczas najpiękniej, najciszej. Łatwo mi pamiętać, bo to był czas desperackiego szukania wyjścia ze ślepego zaułka, z depresji, i czas kilku decyzji z konsekwencjami przerastającymi wszelkie wyobrażenia.
Papież Jan Paweł II przywołuje długą ciekawą drogę życia, interesujące doświadczenia równoległe do jego pontyfikatu, jak tykanie zegara w rytm lat, rok za rokiem.
A dziś beatyfikacja, w niezwykły, bo słoneczny, letni dzień na niebie, kiedy ptaki uparły się śpiewać swoje trele na kilkanaście głosów, a wiatr wieje z północy. Pomieszanie z poplątaniem i piękno, które tym procesem steruje na swój tajemny sposób. Cieszę się, że żyję w tak ciekawych czasach, i choć czasem droczę się z Większym ode mnie, to czuję wdzięczność. Słowo daję, jestem szczęściara.



Notabene, czy jesteś czytelniku ciekaw, co się wydarzy w Twoim życiu do dnia kanonizacji? Czego pragniesz? O czym marzysz? Jak chcesz się w tym dniu czuć? Do kogo się przytulać? Z kim jeść obiad przy stole? Co widzieć przez okno?
To dopiero wyzwanie, okazja, szansa zatrzymać się w tej chwili i przez najbliższe minuty wyobrazić sobie, wsłuchać się w siebie, wypowiedzieć na głos, albo zapisać.
Może warto postawić sobie kilka celów, wymarzyć jeszcze raz cudowne marzenia, poczuć moc płynącą z tego, co się wydarza w dniu dzisiejszym, niezależnie czy identyfikujesz się z katolikiem, chrześcijaninem, buddystą, muzułmaninem, z narodem wybranym czy wolnomyślicielem, i wpleść tę moc w wiarę, że życie to dar czasu do wzrastania i do rozprzestrzeniania dobra na ludzki sposób.
Miłego popołudnia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...