...
Piątek.
Dzień zszarzały od chmur, mokry od deszczu, uśmiechnięty od ładnych zdarzeń. Niespodziewane rozkwitanie kobiecości. Przyjemne, proste, uskrzydlające przebudzenie.
Zwiewna sukienka, a nawet dwie, koronkowa bielizna, uśmiech do kobiety w lustrze, piruet miedzy kroplami deszczu w pantofelkach znalezionych po trzech latach poszukiwań, rozmowa z właścicielką Karibu o klasycznej marynarce i ekscytująca mała czarna torebka z różami w Kazar. Przyjemnie jest patrzeć na ładne rzeczy, dotykać, przymierzać, bawić się marzeniami. Po takich doświadczeniach pozostaje dużo radości i wewnętrznego światła. Niesie mnie z wiatrem fala o zniewalającym zapachu róży majowej i bobu tonka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz