21 sierpnia 2011

janioły, miodek i łowiczanki, czyli lubuskie smaki

...




Na terenie malowniczo położonego skansenu Muzeum Etnograficznego w Ochli w ramach projektu Lubuskie Smaki spotkali się ludzie, którzy podtrzymują i rozwijają rodzinne i regionalne tradycje kulinarne. Widzów i smakoszy było co niemiara, bo dopisała, wręcz idealnie, pogoda. Co znaczy idealnie? Z rana słonecznie, bezchmurnie, świeżo, że wstawać się chciało i przygotować do wyjazdu. Około południa trochę chmur przesłoniło słońce, że można było aktywnie uczestniczyć w życiu w plenerze.
Skąd pomysł, by zamiast w ogrodzie spędzić niedzielę leniwie czytając wyskoczyć poza miasto? Skorzystałam z zaproszenia do prezentowania sklepu ze zdrową i ekologiczną żywnością. Jako że jestem niepoprawnym kibicem, a czasem uczestniczę w rozwoju Green Shop, zaproszenie przyjęłam i uwijałam się od 9.30 do 17tej w lekkiej i ciut zabawnej atmosferze pomiędzy strzechami a drewnianym domkiem zaadaptowanym na okolicznościowe stoisko, robiąc to, co lubię najbardziej, spotykając ludzi, gadając i wymądrzając się, uczestnicząc w przepływie energii pieniędzy, myśli, entuzjazmu.
Na dobry początek przestawiłyśmy ów domek z pomocą odnalezionego nieopodal silnego mężczyzny o ok. 70 stopni w stronę przechodniów, drogi i ludzi, żeby było widać i nasze towary i nasze uśmiechy. I to był znakomity ruch, który zaowocował wyprzedaniem towaru, niemal do czystej deski, oraz zaszczepieniem, a nawet zaspokojeniem ciekawości wielu osób. Na zakończenie dnia przypomniałam sobie, że jestem głodna, że mam aparat do pstrykania, że miałam plan znaleźć białego anioła do sypialni i zapoznać lubuskie smaki, których nie znam dobrze. Odpuściłam swoje myśliwsko fotograficzne zapędy natenczas. Pewnego dnia wrócę i do janiołów i miodków i do kilku chwil tylko dla siebie w towarzystwie czerwonego rodzimego wina.








Co, w moim rozumieniu, oznacza Zdrowa i Ekologiczna żywność?
Zdrowa czyli bez konserwantów, poprawiaczy smaku, dodatków identycznych z naturalnym, antyzbrylaczy, takich środków chemicznych, które zaburzają naturalną biochemię naszego ciała., a długoterminowo zmieniają nieodwracalnie budowę komórkową prowadząc do tzw. cywilizacyjnych dolegliwości. Ekologiczna, czyli produkowana, hodowana, wytwarzana przy zachowaniu naturalnych standardów, zgodnie z rytmem natury.

Przypomina mi to zasłyszaną w radio opowiastkę polskiego mnicha pracującego w Paragwaju o uprawach modyfikowanej soi. Powiada: wyobraź sobie setki hektarów lasów dziewiczych wykarczowanych pod pola uprawne. Wyobraź sobie te same pola zielone aż po horyzont i ani jednego ptaka, ani jednego robaka, ani jednego kolorowego kwiatka, czy choćby najdrobniejszego chwasta. Jest jak zielona pustynia złowrogo oddychająca chemicznymi środkami nasycającymi i rośliny i powietrze.

Wyobraziłam sobie nasz własny udoskonalony świat, zmodyfikowany ludzki matrix. Czy to naprawdę jedyna wizja na przyszłość? Dobrze, że mam świadomość i wolność wyboru i mogę i potrafię wymyślić coś własnego. Znacznie ładniejszego, doskonale niedoskonałego, kolorowego, pachnącego, zmiennego, zaskakującego.







miód ze Stypułowa
foto moje i Kaśki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...