6 października 2010

popołudnie w kolorze fioletowym

.


Słoneczny ciepły dzień. Cieszyłam się słońcem, jak dziecko, kiedy dreptałam na pocztę, żeby wysłać pilne listy. Chłonęłam ciepełko, jak dojrzewający owoc, który pragnąc delektuje się każdą słoneczną molekułą. Zdążyłam jeszcze przytulic się do promieni w drodze do domu. Dłuższa to była dziś droga z przypadkowej konieczności, a raczej gapiostwa, jako że złotówki na autobus zostawiłam w szufladzie biurka i zostałam z kilkoma groszami - za mało na bilecik, w sam raz na przechadzkę. Warto było się zagapić!
Kiedy wracamy z pracy samochodem, to ledwie na wyjście do ogrodu znajduję czas, a dziś, całe 3 kilometry powoli krok za krokiem wydeptałam, czując smak 'il bel far niente' przenikający do szpiku kości. I tak się rozkręciłam, że jeszcze w ogrodzie popracowałam, porządkując drewutnię na drewno i kolejne zakątki ogrodowe na zimę. Zakładam jeszcze dwa miesiące jesiennej laby, więc zdążę ze wszystkim na czas. W planie koszenie trawy i ostatnie grillowanie. Cebule tulipanowe i szafirkowe posadzone, a kilka innych przesadzeń czeka w kolejce na dni z deszczem. Zauważyłam, że brzozy zrzuciły wszystkie liście. Pośpieszyły się dziewczyny bardzo, jakby je coś goniło, wszak większość drzew w lesie jeszcze soczyście zielona.

Gorąca czekolada... kilka słów. Dobranoc!


aha! przypomniałam sobie! na fotografii ogrodowa pięknotka - ładniutka, prawda?

4 komentarze:

  1. Pięknotka Bodiniera wygląda bardzo ładnie. O tej porze roku ją najbardziej lubię. Szkoda tylko że dość rzadko można ją spotkać. Przynajmniej u mnie w okolicy znam tylko jedno miejsce gdzie rośnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. :)
    Kolor kuleczek z innego świata, niezwykły,i od pierwszego roku wzbudza ogólny zachwyt jesienią, bo to krzewinka niepozorna i delikatna, ot, zwyczajne drobne kwiatuszki i liście. Rośnie przy ścieżce wejściowej; najlepsze miejsce dla mnie, bo codziennie przypomina o magii natury.

    Krzyśku,
    Dziękuję za przyłączenie się do mojego blogowiska i życzę Ci słonecznego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknotka urodziwa :) A co do pieszych wycieczek, to ja, jako nałogowy spacerowicz, wiem coś o tym :) Do pracy mam 25 minut spacerkiem i zeszłą jesień, srogą zimę i wiosnę spacerowałam w obie strony, co było zarówno orzeźwiającą pobudką jak i odpoczynkiem dla umysłu po całym dniu pracy. Spacery po Poznaniu to też dla mnie normalka i staram się nie wspierać poznańskiej komunikacji, przeciwko której nic nie mam, po prostu czasem wybieram świeże powietrze zamiast zatłoczonej bimy :)

    A co do grilla, to zazdroszczę !! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. :)
    kupowałyśmy z Kają, udał się nam ten grill, oj bardzo!!! tylko w takim można było upiec dziś kasztany:)

    moje spacerowanie do pracy jest o tyle urokliwe, ze trasa jest prosta, z górki i pod górkę, i choć ruchliwa to malownicza, często po prostu chce sie iść:)
    jednak jeśli chcę coś jeszcze zrobić, to potrzebuje więcej sił i czasu, i dlatego doceniam fakt wygodnych dojazdów, do niedawna samochodem własnym, a teraz z kolegą z pracy, albo autobusem

    Poznań pamiętam, ruchliwe to miasto, chyba nie umiałbym tam spacerować, chyba ze po parkach :)))

    Asiu, miłego wieczora

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...