21 grudnia 2010

21.12~~ najdłuższa noc i księżyc w pełni

...

Wtorek. 21 grudnia. Najkrótszy dzień w roku, dzień przesilenia zimowego, moment przemiany starego w nowe, początek wzrastania, wznoszenia, budowania, kiełkowania - od dziś dłuższe dni, a każdy kolejny dzień bliżej wiosny. Ta noc, teraz, jest jak punkt zerowy, moment błogosławieństwa tego, co minęło i tego, co nadchodzi. Wdzięczność połączona z zamknięciem i otwarciem.

Przesilenie zimowe w większości kultur było okazją do świętowania odradzania się Słońca. Notabene, na początku naszej ery przesilenie wypadało 25 grudnia wg kalendarza juliańskiego, stąd wzięła się data Bożego Narodzenia w obrządku chrześcijańskim, które miało zastąpić tzw. tradycje pogańskie. W Persji obchodzono narodziny bóstwa Słońca Mitry, wśród ludów germańskich Jul, u Słowian Święto Godowe, a w starożytnym Rzymie Saturnalia, moje ulubione święto związane z darem depresji, czyli cyklicznym obumieraniem starego i odradzaniem się wewnętrznym - przebudzeniem samoświadomości.

Niezwykłym, magicznym zbiegiem okoliczności jest dzisiejsza Pełnia Księżyca. Noc wyjątkowa, i godna, by ją uczcić kubełkiem grzanego wina. Na osłodę dodam, że pachną międzykontynentalne ciasteczka. Na dole, w naszej kuchni, z ciasta kokosowego wypieka Kaja, zaś po stronie słonecznego nieba z papugami w tle wypieka swoje pierwsze świąteczne ciacha Piotr, a wróble na dachu ćwierkają, że kangurze ciasteczka trochę się przypaliły :)



Korzystając z tego, że mam wolny wieczór, zajrzę przez 21 okienko kalendarza adwentowego i poczytam.
Zapraszam do zasłuchania.

(...)

Pod koniec drugiego stulecia mknie do Damaszku brzegiem rzeki Barady grupa pielgrzymów. Liczy teraz siedem owiec, czterech pastuszków, trzech mędrców, czterech aniołów, namiestnika Kwiryniusza, cesarza Augusta i Elisabet. Stanęli późnym popołudniem nad jeziorem Genezaret w Galilei i patrzyli na jego lśniącą toń i okalające je wianuszkiem łagodne wzniesienia. W promieniach złocistego wieczornego słońca jezioro przypominało niebieski porcelanowy talerz ze złotymi brzegami.

Nagle coś runęło z nieba i stanął przed nimi anioł z trąbą w dłoni. Zadąwszy raz powiedział:
- Jestem Ewangeliel i przychodzę wam obwieścić radosną nowinę. Niedługo narodzi się Jezus.
Umuriel zaczął krążyć wokół Elisabet.
- On jest jednym z nas i będzie nam towarzyszył do Betlejem.
Elisabet przypomniały się słowa starej kolędy i zaśpiewała najpiękniej, jak tylko umiała:

- Aniołowie się radują...
Mędrcy aż klasnęli w dłonie z uciechy. Elisabet lekko się zawstydziła i, żeby wszyscy się na nią nie patrzyli, powiedziała:

- Chyba jesteśmy już blisko Betlejem, bo tyle tu aniołów.
Josza dał jednej z owieczek klapsa w zadek i zawołał:

- Do Betlejem! Do Betlejem!

Od miasta Dawidowego dzieliło ich zaledwie sto lat.



Tajemnica Bożego Narodzenia,
J.Gaarder
c.d.n.


Zostało jeszcze 3 okienka do otworzenia. A zatem... do jutra!

2 komentarze:

  1. ... te zapachy doszły do moich nozdrzy i zapewne dlatego nie przespałam ani minuty w nocy !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Asiu,
    wygląda na to, że z tego nieprzespania wyszły cudne anioły. Niniejszym chciałabym zamówić 13 aniołków, w tym 4 Walentynkowe. Obejrzałam wszystkie i mam swoje ulubione. Spotkamy się w skrzynce emaliowanej by po-biznesować w tej sprawie :) dobrze?
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...