Tak, juz wiem na pewno, że każdy następny koncert przeżyję w towarzystwie ukochanej osoby. The decision has done.
27 maja 2011
25.05_Katie Melua w Poznaniu
Tak, juz wiem na pewno, że każdy następny koncert przeżyję w towarzystwie ukochanej osoby. The decision has done.
26 maja 2011
24 maja 2011
po raz ostatni, maturalnie po niemiecku
Taka jest moja potrzeba.
Kolejne zajęcia będą bardziej praktyczne. Zapowiadają się interesująco, szczególnie, że nacisk kładzie się na prezencję, wizerunek, czyli na samą osobę trenera w różnych aspektach. Jaką przybierze formę i treść, przekonam się na kolejnych spotkaniach. W czerwcu dwa razy po dwa dni, kolejne w lipcu, kolejne na przełomie sierpnia i września oraz wrześniu, a ostatnie, dyplomowe szkolenie, w październiku. Ponad 120 godzin pracy w grupie i 10 godzin indywidualnych konsultacji. Grupa 10osobowa, 5 kobiet i 5 mężczyzn. Idealne warunki i spełniające się marzenie o stawaniu się profesjonalnym trenerem.
Fragment maila:
22 maja 2011
Radykalna wdzięczność
Wczoraj zajrzała do mnie Ania i przyniosła książkę. Usiadłyśmy w ogrodzie i gawędziłyśmy jedząc zupę szparagową krem z grzankami. Uśmiałyśmy się z przeróżnych zbiegów okoliczności i rozwoju zdarzeń w przeciągu dwóch tygodni - od czasu ostatniego naszego kreatywnego spotkania. Potem sam na sam: "Radykalna wdzięczność" i ja. Przeczytałam jednym tchem, trochę wczoraj, a resztę dziś. Niezwykła i porwała mnie prostotą, bogactwem przemyśleń i mądrością. Rankiem w ogrodzie wybuchnęłam soczystym śmiechem. Obudziłam sąsiadów? Możliwe.
Historia o czerwonej teczce dzieje się podczas zesłania na Syberię.
- A więc każdego dnia, gdy ten robotnik opuszczał fabrykę, strażnicy zatrzymywali go przy furtce. "Musimy obejrzeć tę taczkę - mówili. - Chcemy sprawdzić, czy jesteś uczciwym człowiekiem". Codziennie robotnik przystawał przy furtce i pozwalał strażnikom, aby oglądali jego lśniącą taczkę. Był bardzo cierpliwy. Za każdym razem taczka okazywała się zupełnie pusta. I nawet kiedy strażnicy zaglądali pod spód, nie mogli znaleźć niczego, nie zostałoby skradzione. Babcia pogłaskała młodszego chłopca pod brodą. Pochylił głowę i roześmiał się. - A więc każdego dnia sprawdzali, stwierdzali, że robotnik jest uczciwy, i pozwalali mu iść do domu. Rozumiecie? Dzieci skinęły głową, czekając z zaciekawieniem na puentę. Babcia uśmiechnęła się i potarła ramiona. Pochyliła się ku chłopcom i dotknęła palcem swojej skroni. - Ale ci strażnicy nie wiedzieli jednego: że każdego dnia ten robotnik kradł markową nowiutką czerwoną taczkę.
21 maja 2011
wieczową porą na moim końcu świata
czekałam na tę chwilę
jest idealna pogoda
jak marzenie
i zupełna cisza
na moim końcu świata jest noc
ciepła, czuła, cicha
w ogrodach pobliskich słychać imprezowanie, śmiechy
kiedy ostatnio się śmiałam? ach, no tak! dzisiaj miałam gościa na obiad, zjadłyśmy w ogrodzie gawędząc pyszną zupę szparagową krem z grzankami,
otwarte okno tarasowe
pachną kwiaty akcji
w tym lesie jest wiele drzew akacjowych, a akacja pachnie słodko, jak miód
w radio cichutko wybrzmiewa Katie Melua, co przypomina mi, że dawno temu polubiłam jej klimatyczny głos, i że dawno dawno jej nie słuchałam,
nawet miałam płyty,
chyba sprzedałam albo oddałam w prezencie
płyty nie mieszczą się w mojej torbie podróżnej
a w najbliższą środę koncert w Poznaniu
21.05
Dziś pracowałam w ciut egzotyczny sposób. Po powrocie czekał w domu miauczący kot i mail:
Moi znajomi wczoraj poinformowali mnie, ze dzisiaj ma być koniec świata. Pomyślałem: cóż, zdarza się, przynajmniej za jednym zamachem wszyscy, nikt za nikim nie będzie tęsknił...
Mój ma imię...
Na moim końcu świata czekają trufle, kawa, i rozmowa wieczorową porą. A jaki jest Twój?
20 maja 2011
złoty deszcz
19 maja 2011
mami to dla ciebie_kurs na Seszele, maturalnie
podeszła do mnie moja córka ze słowami "mami to dla ciebie"
w ręku pudełeczko z truflami zawiązane wstążką,
rarytasy, takie jak lubię
spojrzałam z pytaniem
a z jakiej to okazji malutka?
chciałabym ci podziękować za wszytko, no i za maturę, za śniadania, i w ogóle.
no i oniemiałam
no i już wiem na 1000%, że jest dobrze i jesteśmy na swoich miejscach
Kaja wyszła na spacer
zbliża się burza
czekam na nią, żeby spojrzeć w jej oczy raz jeszcze i zobaczyć w niej marzenie o studiach, że chce wyjechać daleko stąd
i czuję, że to marzenie się spełnia
nie wiem jak, ale rok temu też nie wiedzieliśmy, jak wyjdzie Oskarowi w Warszawie,
ułożyło się, niejako samo... popłynęło
pachnie świeży, jeszcze ciepły chlebek, zestaw studencki dla mojego dorosłego syna, który wpadł na maturalny dzień do domu
pajączek wjechał mi nad klawiaturę, łazęga mała, wczoraj też mi dyndał przed nosem, jakby chciał opowiedzieć tajemnicę
dzieje się coś niezwykłego i niebywałego
życie jest pełne niespodziewajek i nieodkrytych tajemnic
jak fajnie, że mogę ci o tym napisać
jak fajnie, że mogę pisać 'fajnie' kiedy mi się tylko podoba i układać wakacje na Seszelach, wymarzonych przez Kaję jakiś czas temu
18 maja 2011
we dwoje... maturalnie
zanurzona w ciszy zapisałam mailowo Ten czas
byłam dziś w lesie
wywiało mnie łagodnie z domu w teren i poniosło:)
swobodniejsze popołudnie i tak jakoś zechciało mi się popatrzeć na dom z daleka, i na to miejsce z innej perspektywy,
ułożyłam sobie menu na najbliższe kilka miesięcy, na miarę swoich wyobrażeń i znanych potrzeb,
jak to eis ułoży?
jak to się ułoży?
czuje się jakbym wypuściła się na zupełnie nieznajomy teren
i coś mnie nosi, budzi moja ciekawość w takim samym stopniu jak niepokój
:)
określiłam jasno i wyraźnie to, co byłoby dla mnie dobre
czuję, że wydarzy się inaczej i lepiej
ale co może być lepiej?
nie potrafię sobie tego wyobrazić
dlatego trzymam się uczuć
i tule się do nich, jak najlepiej potrafię
zamknąć oczy i czuć się tak dobrze, jak czasami do mnie falami przypływa
wówczas przystaję, zamykam oczy i rozkoszuję się darem chwili, uśmiecham... niech tak będzie - myślę sobie, a przechodzień patrzy zaintrygowany,
w lesie soczysta zieleń i pachnie, a ptaki wariują w wysiadywaniu jaj, w oczekiwaniu na nowe ptasie pokolenie,
uwielbiam wsłuchiwać się w ten niezakłócony rytm życia, jakby nigdy nic, deszcz, słonce, ciepło, zimno, a ptaki ćwierkliwe, a liście zielone, a kwiaty kwitną i kuszą gęstą wonią,
jestem niepoprawną romantyczką???!!!
w soboty pracuję w sklepie
na co mi przyszło? co z tego interesującego się wykluje?
otrzymałam propozycję wypiekania szarlotki na sprzedaż w zgrabnych porcjach, bo jest zapotrzebowanie na domowe świeże ciasto,
zapowiada się ciekawa kulinarna przygoda: orkiszowa ekologiczna szarlotka
i jeszcze propozycja wykładu w podobnym sklepie w miasteczku nieopodal, gdzie ludzie chcieliby posłuchać 'mądrej' kobiety z dużego miasta
jak tylko znajdę temat ekologiczny, to będę oficjalnie pożądaną Panią Madralińską
no właśnie! jaki temat z rozwoju wewnętrznego realizuje najgłębsze potrzeby ludzi z małego miasteczka, który wpisałby się racjonalnie w zdrowe życie, odżywianie i ekologię?
oto pytanie otwierające worek z możliwościami,
ekologia ducha, ciała, umysłu, słowa????
pielęgnacja ciała i pielęgnacja duszy?
tutaj jest potrzebna prawdziwa i zakręcona burza mózgu
i jeszcze potrzebuję dwie osoby do coachingu, na wczoraj
czy pisałam już znajome uczucie z minionego tygodnia ?
jak ja siebie taką lubię!
zwyczajna, ciepła, wysubtelniona kobieta, dziewczyna,
nieco złożony organizm żywy,
nie wyrywam się na zewnątrz zbawiać, uszczęśliwiać świata, ani też nie wchodzę do wnętrza poznawać siebie,
jest jak jest
jakkolwiek jest tam w środku, to jest dobrze
jakkolwiek jest tam, na zewnątrz, też jest dobrze,
jestem ciekawa, wsłuchuje się, ale nie znikam ani Tam ani Tu, po prostu jestem sobie obserwatorem tego i tamtego,
i z ciekawością się przyglądam
jak kangaroo
ekscytujące rozdwojenie jaźni
Akademia Trenera?
właśnie przyszła umowa, a w poniedziałek pierwszy wyjazd
jeszcze nie mam całej sumy pieniędzy na bilety i na nocleg
zaprosiłam do swojego życia kolejną niewiadomą i obydwie czekamy na pomysł
kiedy wczoraj nie pisałeś, to czułam i rozczarowanie i wdzięczność, bo mogłam w ciszy swoich niezrozumiałych emocji lewitować nie rozumiejąc nic,
nawet łzy zatrzymywały się w połowie, jakby nie były pewne, czy mają dobry powód, by płynąć
:)))
zabrałam z sobą szklaneczkę cypryjskiego alkoholu do lasu i rozmawiałam z Bogiem zanurzonym w drzewach, w słońcu i we mnie
i myślałam o Tobie, że jesteś daleko
że jesteś duży i męski
trochę inny niż sobie wyobrażałam i trochę znajomy,
trochę imponujący i trochę niedostępny
i szukałam w sobie uczuć, możliwości, odpowiedzi, rozwiązań,
i poczułam mocno, jak wielka tajemnica mnie otacza,
że to jest jak wyjście z wirażu i zanurzenie się w mlecznej mgle
wiesz, że już jesteś na przyjaznym terenie, ale niczego nie widzisz
stawiać kroki czy też nie?
oto sytuacja na dziś
czujesz zapach, czujesz smak, czujesz światło, ale niczego nie widzisz, nic a nic
co zrobić?
zaczekać? iść?
17 maja 2011
po polsku... maturalnie
kolejny egzamin Kai, ustny, prezentacja z języka polskiego
a w przyszłym tygodniu jadę na koncert Katie Melua do Poznania
bilet znalazłam prawie pół roku temu pod choinką i przypomniałam sobie, że go mam
prezent od dzieci
podjęłam decyzję z Akademią Trenera na TAK,
Akademia Trenera zapowiada zobowiązanie do końca października
mam uczucie, że to idealny rytm rozwoju
do tego czasu mogę zrobić wiele godzin coachingu i na przykład późną jesienią albo na wiosnę w przyszłym roku zrobić szkolenie z certyfikacją, mając zrealizowany staż
hmmm...
brzmi sensownie, realnie, wpisuje się w pozostałe wydarzenia,
podczas wakacji będę realizować tematy okołodomowe, pisać, prowadzić sesje coachingowe i pracować w Green Shop
dzieci zdają swoją maturę, a ja, hmmm..., dokładnie po 25 latach szkolnej matury zdaję egzaminy z permanentnych zmian
15 maja 2011
gdzie ja jestem, tam dom mój
Dumam nad tym, co dalej. Jaką formę przyjmie nasza rodzina. Gdzie znajduje się nasze rodzinne miejsce. Co oznacza dla mnie rodzina? Gdzie wstawić łóżka dzieci, ich bibeloty, książki, albumy z fotografiami. Zaczynam rozważać różne możliwości i zaczynam formułować ofertę sprzedaży. Jedno z drugim ściśle się wiąże, a proces ma swoją dynamikę i swój czas.
Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić.... i dotrzymam obietnicy.